To była nasza kolejna wizyta w teatrze. Tym razem wybraliśmy się do Teatru Ludowego, gdzie na Dużej Scenie, wystawiano "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna". Było to diametralnie inne doświadczenie od wyprawy na "Traktat o manekinach" Teatru Wierszalin. To przedstawienie było prezentowane w formule awangardowej, oparte na obrazach, specyficznej atmosferze, z metaforyczną scenografią i bez fabularnej akcji scenicznej.
W Ludowym zobaczyliśmy teatr, który nawiązywał do epoki socrealizmu, z klasyczną scenografią, wyraźnie określonymi bohaterami i konsekwentnie opowiedzianą historią. Przyznam, że spodobała mi się ta prostota inscenizacyjna. Dzięki temu, nic nie przeszkadzało w odbiorze istoty tego dramatu.
Okazało się, że losy szekspirowskich bohaterów, splatają się z realną manipulacją, korupcją i zaszczuwaniem ludzi w Głuchej Dolnej. Niestety, mimo że tak jak duńskim dworze, zbrodniarze dają się złapać w pułapkę, a ich przestępstwo zostaje obnażone, to jednak zło nie doczeka się sprawiedliwego osądu, ani tym bardziej kary.
Jan Molicki
Teraz czas na refleksje aktorów Teatru trochę Innego:
"Spektakl bardzo mi się podobał. Najbardziej zapamiętałam, że w czasie przedstawienia była grana muzyka na żywo; od czasu do czasu pojawiała się nawet cała orkiestra: perkusja, akordeon i gitara. Szczególnie podobało mi się, jak jakiś aktor grał na gitarze"
Monika Arasimowicz
"Spektakl nie bardzo mi się podobał. Nie lubię takiej dosłowności w teatrze. Natomiast chcę pochwalić doskonałą scenografię oraz kostiumy, które świetnie oddawały klimat tych czasów. Wszystko na scenie było szare i okropne: meble, sprzęty a nawet ściany. Dokładnie tak jak w epoce PRL-u."
R.
"We wsi mieli zagrać Hamleta. Ale ciągle przekręcono jego imię na Omlet. Nauczyciel, który miał napisać scenariusz, wlazł na krzesło i wymądrzał się, że to właśnie Hamlet, a nie o Omlet.
Nawet dobrze się to oglądało. Dużo lepiej niż ten poprzedni spektakl w PWST ("Traktat o Manekinach" Teatru Wierszalin)"
Nawet dobrze się to oglądało. Dużo lepiej niż ten poprzedni spektakl w PWST ("Traktat o Manekinach" Teatru Wierszalin)"
Monika Nowak
"Spektakl średnio mi się podobał, ale po występie miałam wiele przemyśleń i refleksji. Nie zainteresowały mnie elementy humorystyczne. Wymowa spektaklu była przygnębiająca, nieuczciwa władza zatriumfowała a ludzie nie mieli na tyle odwagi, aby się jej sprzeciwić."
Monika S.
"Najpierw
odbyła się scena zebrania. Według mnie, chodziło w niej o to, że ktoś
nie przyszedł na próbę. Próby odbywały się, bo chciano tam zagrać sztukę
Hamlet.
Zapamiętałem, że była muzyka grana na żywo."
Ireneusz Buchich de Divan
"Na początku odbyło się zebranie. Uchwalili na nim, że we wsi zrobią przedstawienie Hamleta. Ale chcieli poprawić scenariusz, bo tekst sztuki nie do końca im odpowiadał. Były nawet propozycje zagrania czegoś innego niż Hamlet.
We wsi Głucha Dolna działy się takie rzeczy: Ojciec zapisał Jocy, swojemu synowi, jakieś pieniądze. Ale ojca zamknięto w więzieniu i on wysłał Jocy list o tych pieniądzach. Potem w tym więzieniu się powiesił. Stanął na krześle i się powiesił po prostu.
Joca, w czasie rozmowy z przewodniczącym rady, wylał mu kubek wina prosto na twarz. To była mocna scena.
Przewodniczący i inni, stosowali wobec ludzi chwyty poniżej pasa, wbijali nóż w plecy. To było nieeleganckie."
Tomasz Buczko
"Zapamiętałem kilka scen z tego przedstawienia:
1. Jak wybierano role do przedstawienia na zebraniu
2. Scenę gry w karty; jeden z aktorów po prostu wyciągnął karty i zaczął grać. To było dobre.
3. Jeden z bohaterów tej sztuki się powiesił w więzieniu. Bardzo mi to zapadło w pamięć.
Piotr Dylikowski
"Chciano wystawić "Hamleta". Nauczyciel ze wsi otrzymał polecenie poprawienia tekstu tej sztuki. Polecenie wydał przewodniczący partii. Wyznaczony nauczyciel stwierdził, że nie może poprawiać tego tekstu, ponieważ nie jest Szekspirem.
Przewodniczący partii przyjął rolę Klaudiusza. Nauczyciel cały czas próbował zinterpretować rolę Hamleta.
Cały spektakl uważam za świetny i dobrze pokazany. Miał dużo odniesień do współczesności. Skojarzył mi się z dniem dzisiejszym, szczególnie z polityką. Na przykład hasło "Partyjność nie kończy się o 15" bardzo dobrze odnosi się do współczesnej polityki.
Interesująca dla mnie była kłótnia o to, kto jest uczciwy i kto dojdzie do władzy"
Krzysztof Hajdo
"Od razu zauważyłem, że główny aktor tego przedstawienia (Kajetan Wolniewicz), grał wcześniej w popularnym, telewizyjnym programie estradowym pt. "Spotkanie z balladą".
Spektakl "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna" był takim teatrem w teatrze. Kojarzyło mi się to z "Dwoma teatrami" Jerzego Szaniawskiego.
Zwróciłem uwagę, że scenografia była typowo prl-owska. Chciano też zmienić poetycki język Hamleta, na mowę proletariacką, tak, żeby prości robotnicy mogli zrozumieć sztukę."
Paweł Kudasiewicz
"Myślę, że przedstawienie było ok. Jestem zadowolony, że byłem na tej wyprawie do teatru. Jeśli chodzi o formę spektaklu, to była lekka i łatwa w odbiorze. Sporo było akcentów humorystycznych. Natomiast koniec był smutny i dość dramatyczny."
Gabriel M.
"Najbardziej podobały mi się sceny z chłopakiem i dziewczyną, czyli ten wątek miłosny. Nie spodobało mi się więc to, co im przeszkadzało być razem:
1. Scena kiedy ojciec dziewczyny każe jej szpiegować swojego chłopaka
2. Scena kłótni chłopaka z dziewczyną
Przykro mi było oglądać te sceny i byłem zły, że tak się dzieje.
Najważniejsze i najmocniejsze sceny w całym spektaklu to kłótnia młodego Jocy z przewodniczącym, oraz ta, w której okazuje się, że za kradzież pieniędzy odpowiedzialni byli partyjni"
Przemek Moszczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz