sobota, 26 października 2013

kilka zdjęciowych wspomnień z wyprawy do KTO

01 - humory dopisywały.. w końcu wybraliśmy się na komedię...



























02 - dołączyli nasi partnerzy z Tomaszkowic...

03 - Kasia i Irek zainteresowani repertuarem KTO...




04 - my zajęliśmy miejsca na parterze...

05 - my zajęliśmy miejsca na parterze...
06 - "Tomaszkowice" wybrały miejsca na samej górze...

07 - po spektaklu uśmiechy nie zniknęły....



sobota, 19 października 2013

Recenzje aktorów Teatru trochę Innego oraz uczestników z ŚDS w Tomaszkowicach, ze spektaklu "Święci tego tygodnia. Komedia obyczajowa"

Kolejna wyprawa do teatru za nami. Tak jak już wiecie byliśmy w Teatrze KTO na sztuce pt. "Święci tego tygodnia. Komedia obyczajowa". Dyskusja na temat tego pokazu była gorąca i bardzo emocjonalna. Pojawiło się sporo głosów krytykujących wulgaryzmy które padały ze sceny. Wątpliwości budziła także muzyka brzmiąca pomiędzy poszczególnymi scenami oraz banalność niektórych tematów poruszanych w trakcie akcji. Ale już oddaje głos uczestnikom:






 
Spektakl pod tytułem "Wszyscy święci z całego tygodnia" był bardzo zabawny, polecam każdemu ten spektakl. Nie podobało mi się jak aktorzy zaczęli przeklinać i cholerować. Bardzo podobała mi się tam muzyka. Po tym spektaklu stwierdziłem że będę chodził do teatru. Warto było  iść. Można było się pośmiać jak do sera, taki był zabawny. Koniec.
 Jakub Fetera







 
Spektakl był trochę śmieszny dla mnie i średniej klasy. Dla mnie to była pół-komedia i pół-dramat. Nie podobało mi się, gdy podczas spektaklu była włączana muzyka. Nie doczekałem się końcówki spektaklu, bo nie wiedziałem co będzie dalej i chciałem wiedzieć jak się ta historia zakończy.



Marcin Kardacz






Superancki spektakl, bardzo zabawny, hardcorowy - dużo wulgaryzmów. Była jakaś łazienka, z której główny bohater nie mógł się wydostać. 
Mogło być jeszcze ciekawiej gdyby nie muzyka. Był pewien wątek i nie wiadomo było co dalej. Ciekawy byłem co mówili [gdy pojawiała się muzyka].
Podobała mi się scena z chirurgiem i pszczelarzem. Podobały mi się szybkie wejścia i zejścia ze sceny.
Tomasz Buczko










Ten spektakl był fajny. Ta historia tego spektaklu opowiada o człowieku, który się zatrzasnął w łazience. Nie podobały mi się przekleństwa.




 Ireneusz Buchich de Divan




 




 
Dla mnie trochę było śmieszne. Przeklinali. Jeden [aktor] miał kitel [lekarski] i maskę [chirurgiczną] na buzi. Palił papierosa.




Katarzyna Stawarz








 
[Aktor] pił alkohol na scenie; podobało mi się to. Przeszkadzało mi kiedy palił papierosa.




Monika Arasimowicz








Z przedstawienia pt. "Święci tego tygodnia" który odbył się 12.10.2013, najbardziej zapamiętałem i podobała mi się scenka w pracy, jak przekładał główny bohater kartki, a potem zamknął się w łazience, zatrzasnął, ale chciał oglądać mecz.
Poślizgnął się, zobaczył stare kremówki, które żona zostawiła. Ale kremówki były twarde jak kamień, więc włożył [je] do pralki. Był tak głodny że nie czekał aż pralka skończy pranie kremówek i pożarł całą pralkę. Przez co jego stolec wyglądał jak makaron spaghetti.

Paweł Kudasiewicz







 
Sztuka była fajna. Był aktor z serialu „Szpital”.
Śmiesznie było, podobało mi się jak aktor przewracał krzesła, pił brandy, przeklinał. Można było się pośmiać.




Krzysztof Gołąbek  /ŚDS Tomaszkowice/







 
Podobała mi się w sztuce mocna, żywa akcja, jak aktor zatrzasnął się w łazience i chciał rozwalić drzwi. Śmieszne było jak woda kapała mu ciągle na stołek.
Sztuka była zabawna.



 Łukasz P.  /ŚDS Tomaszkowice/








Cała sztuka mi się podobała, chwilami była nudna. Sam teatr miał klimat domu, ale ja wolę dużą przestrzeń, duży teatr.
                                                                           
                                                                               Marcin S.  /ŚDS Tomaszkowice/






Sztuka mi się podobała. Aktor pokazywał jak wygląda jego praca, przekładał kartki z miejsca na miejsce od 8.00 do 16 00, totalna biurokracja. Spektakl był zabawny.
                                                                                       
                                                 


 Sylwia Marosz  / ŚDS Tomaszkowice/







Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego





niedziela, 13 października 2013

Kolejna wyprawa - tym razem Teatr KTO i spektakl pt. "Święci tego tygodnia. Komedia obyczajowa"

W komplecie i punktualnie stawiliśmy się przed bardzo niepozornym, parterowym budynkiem Teatru KTO. Od razu pojawia się myśl: jak w takim czymś, może mieścić się teatr?, Gdzie jest scena, widownia, szatnia i foyer? Ale po przekroczeniu progu, wątpliwości znikają. Szybko otula nas dziwna atmosfera z pogranicza snu i jawy. Panie w sądowych togach odbierają od nas płaszcze, wąskim korytarzem przesuwamy się dalej, mijając uchylone drzwi do jakiś zakamarków: garderób, biur, magazynków... W końcu trafiamy na widownie: krzesła, fotele i foteliki, porozstawiane w różnych miejscach, niewielka czarna scena, przygaszone światła i muzyczka sącząca się z niewidocznych głośników. Można poczuć się jak w domu, jak na skromnej imprezie u sąsiadów.

Sam spektakl też jest lekki, swobodny, absurdalny. Śmiałem się często, chociaż nie do końca wiedziałem z czego. Dałem się wciągnąć w ten zwariowany świat w którym wszystko się poplątało. Aktorzy wymieniali się swoimi rolami, łazienka stawała się biurem, biuro salą sądową, sala sądowa gabinetem lekarza-pszczelarza, gabinet lekarza-pszczelarza znowu łazienką.. Rozumiecie coś z tego?? No właśnie, ja też nie. To znaczy, coś tam się jednak wyjaśniło. Po pierwsze; skąd wzięły się kremówki w szafce w łazience, po drugie; że nie było żadnego meczu, po trzecie; że pierwszą literą alfabetu jest B to znaczy A, a nie D to znaczy Fy bo przecież takiej litery w ogóle nie ma.
Najbardziej rozbawiła mnie chyba scena, jak panowie próbowali wyjaśnić sobie grzecznie i uczciwie, kiedy i kogo ze swoich bliskich zwyzywali od najgorszych. No i muzyka pomiędzy poszczególnymi etiudami wprawiała w świetny nastrój.
A jak ocenili spektakl uczestnicy? Wkrótce pojawią się ich recenzje. Już teraz zapraszam do lektury.


Jan Molicki.




niedziela, 29 września 2013

Recenzje aktorów Teatru trochę Innego oraz uczestników z ŚDS w Tomaszkowicach, ze spektaklu "Klub miłośników filmu "Misja" "

Publikujemy pierwsze recenzje, które powstały po obejrzeniu spektaklu w Łaźni Nowej. Wszystkie teksty podajemy w oryginalnym brzmieniu, bez żadnych korekt. Dzięki temu wypowiedzi nie tracą nic ze swej autentyczności i siły. Zresztą przekonajcie się sami:


Spektakl pod tytułem Misja był bardzo ładny; można go było zobaczyć w dwóch wersjach. Na żywo,  to znaczy występują aktorzy i na ekranie. Spektakl ten warto było zobaczyć i bardzo mi się podobały obie wersje, tak że polecam ten spektakl każdemu. Bardzo mi się podobał aktor z białą peruką i był tam aktor podobny do lekarza z serialu.


Kuba Fetera







Ten spektakl pt. Misja był fajny i go polecam. Bardzo mi się podobało jak aktorzy rozdawali surówki z marchewek. Też mi się podobał ten aktor z serialu "Na dobre i na złe"


 

Ireneusz Buchich de Divan







Spektakl mi się podobał, najbardziej tańce i aktor z brodą co występuje w "Na dobre i na złe" Poczęstowali mnie surówką z marchewki, dostałam cebulę i ziemniaka. Pamiętam muzykę, na początku była głośna. Był aktor w peruce i czerwonym płaszczu, nie wiem jak się nazywa, ale podobało mi się jak grał. To wszystko.




Monika Arasimowicz






W spektaklu "Misja" podobało mi się to, że od początku widzowie nie siedzieli sztywno w rzędach i że nie było kurtyny. Aktorzy mieli kontakt z publicznością; rozdawali warzywa, częstowali surówką, rozmawiali z widzami.
Zaskoczyła mnie nagość aktora, który grał Rodrigeza. Początkowo byłam tym skrępowana, ale też pomyślałam, że człowiek rodzi się nagi i już mnie to nie szokowało. 

Szczególnie dramatyczna była dla mnie scena końcowa, bardzo realistyczne przygotowanie do walki. Wyobraziłam sobie przelew krwi i ludzi, którzy mogli zginąć.

 
Marta Gierałt





1. Rozdawanie ciastek widowni inne niż w innych przedstawieniach.
2. Rozbieranie aktora - tylko dla dorosłych.
3. Ogółem się podobał i nie był to prawdziwy teatr, lecz scena była stworzona w oryginalny sposób.
4. Czekałem ciągle na zaskoczenie, nie wiadomo było, skąd wyjdzie aktor.
5. Przebieg spektaklu był nieprzewidywalny, nie wiedziałem, co dalej zrobią aktorzy.
6. Scenografia: piasek na deskach.
7. Brak głównego wątku, dużo niedopowiedzeń.
8. Włączanie widzów w spektakl, tak by nie byli bierni, lecz aktywnie uczestniczyli w przedstawieniu.


Konrad Gastoł 




1. Niemoc, bezwład, wykrzyczenie siebie (krzyk) z taką ekspresją, że ci ludzie spotykają się z różnymi problemami w życiu.
2. Kobieta chciała powiedzieć, że coś ją boli, dużo wewnątrz.
3. "Gdzie ja jestem?".
4. Bardzo żywe, dużo emocji.
5. Najbardziej utkwiło mi to, jak ludzie męczą się, zamykają w środku.
6. Trudne doświadczenia dla aktorów, oni mierzyli się z czymś bardzo kruchym.
7. Nagość aktora - on był tak strasznie wkurzony, że nic nie pamięta, że zepsuł życie.


Tomasz Buczko




Sztuka była dziwna, ale ciekawa. Dziwny był dla mnie taniec i scena z nagim Rodrigo, ale sztuka mi się podobała. Podobała mi się również głośna muzyka i efekty specjalne.
Marcin S. (ŚDS Tomaszkowice)


Dla mnie spektakl był dość trudny ale interesujący. Pierwszy raz spotkałem się z tym, że aktorzy chodzą pomiędzy widzami i rozdają warzywa i sałatkę.
Pod koniec sztuki zrozumiałem o co chodzi zgromadzeniu misjonarzy.
Krzysztof P. (ŚDS Tomaszkowice)



W spektaklu podobał mi się chór. Zaskoczyło mnie podawanie przez aktorów surówki oraz zaskoczona byłam sceną w teatrze.
Dobrze grał w tym spektaklu aktor Krzyżowski .
Iwona G. (ŚDS Tomaszkowice)


 
Spektakl był dobry, ciekawy. Dobrze wyreżyserowany. Peszek dobrze grał, ale trochę się postarzał. Fajne dekoracje i rockowa muzyka. Ekrany multimedialne. Zwróciłem uwagę na głównego aktora, ciekawy strój, ciekawa postać, dobrze zagrana. Szczególnie utkwiła mi w pamięci ostatnia scena - wojna. Ciekawy byłem co będzie dalej, jak to się rozstrzygnie.
Scena - dyskusja papieża z głównym bohaterem na temat przeprosin króla hiszpańskiego. To była bardzo ciekawa scena, dużo napięcia.





Marcin Kardacz






Nie podobało mi się, że się facet rozebrał. Fajny taniec. Na piasku, który był na ziemi, odbijały się światła. Spektakl trudny choć momentami śmieszny. Dawali różne warzywa. Podszedł do mnie aktor (doktor z serialu) i pytał mnie o coś. Nagość była bardzo dziwna, dziwnie mi się to oglądało.



Katarzyna Stawarz





22 września 2013 roku w krakowskim teatrze Łaźnia Nowa, odbył się doskonały spektakl "Klub miłośników filmu Misja w reżyserii Bartosza Szydłowskiego. Przedstawienie po części zasadza się na fabule filmu. Jezuici przybywają do Ameryki Południowej, gdzie wśród Indian Guarani zakładają misję. Mają bowiem swój nadrzędny cel: chcą szerzyć wiarę wśród tubylczego ludu. Przywódcą misji jest Ojciec Gabriel, wkrótce dołącza do niego również nawrócony handlarz niewolników Rodrigo Mendoza. Chcąc pogodzić interesy Hiszpanii i Portugalii na misję przybywa również Kardynał Altamirano. Mimo iż dochodzi do spotkania duchownego z Indianami i na chwilę zatapia się on w szczerej i naturalnej dobroci tubylców, jego decyzja jest ostateczna i nieodwołalna. Misja musi zostać zlikwidowana. Jezuici wrócą skąd przybyli, a Indianie odejdą z powrotem do swojej dżungli. Misji jednak nie chciał oddać jej założyciel Ojciec Gabriel i Rodrigo Mendoza.
Będąc widzem tego spektaklu na początku poczułam się trochę dziwnie i obco w świecie ostrych dźwięków, krzyczących tubylców, nie wiedziałam bowiem, co ma wspólnego świat XXI wieku z jakimś tam odległym, rządzącym się swoimi prawami, światem Indian. Jednak, gdy w ostatnim fragmencie przedstawienia pojawiły się postacie z tak zwanego "naszego świata", zbuntowane i przerażone, zdałam sobie sprawę, że nasza era XXI wieku tak naprawdę, paradoksalnie jest podobna do świata Indian, których kładzie się na szali naprzeciw dominacji i majątku. Boleśnie odkryłam, że w dobie współczesnego świata obowiązuje chory system nakazów, zakazów, nieprzemyślanych ustaw, które dodatkowo utrudniają ciężki los ludzi żyjących w tak zwanym dobrobycie. A przecież półki w sklepach uginają się od towarów i ludziom powinno żyć się bardziej komfortowo, ale narastające bezrobocie, ubogi system świadczeń i pomocy społecznej, sprawia, że tak naprawdę władzę ma tylko bogatszy i silniejszy, albo umiejący się dobrze ustawić w świecie ciągłych obietnic, że będzie lepiej. Ale tak nie jest. Pokazana w spektaklu szczerość Indian nie poruszyła Kardynała Altamirano podobnie jak dzisiaj; człowiek tak naprawdę nie liczy się dla urzędników, lekarzy, itp. Ginie bezinteresowność, zastępują ją ludzki egoizm i duma.

Walory artystyczne spektaklu  
Zdecydowanie podobała mi się gra aktorska Pana Radosława Krzyżowskiego. Bardzo mnie poruszyła, doskonale bowiem, za pomocą emocji pokazał on tę pustkę ideałów i samotność człowieka w gąszczu owego chorego systemu. Doniosły głos, stawiane pytania retoryczne, zmuszały widza do refleksji nad światem i samym sobą.
Inni aktorzy grali równie doskonale. A ich piękne stroje, między innymi płaszcz kardynała, pozwoliły mi przenieść się duchem do tamtego okresu. 
Podczas półtora godzinnego przedstawienia, doznałam ciekawego odkrycia.
Pan Bartosz Szydłowski nie wyreżyserował klasycznej formy spektaklu, ale interaktywną grę, w której poczułam się zintegrowana z postaciami. Miałam wrażenie, iż biorę udział w podwójnym wydarzeniu artystycznym; filmie i teatrze zarazem. 
Jednak niewątpliwym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż wszyscy widzowie zostali zaproszeni do świata Indian, spożywając z nimi warzywa. Ta innowacja artystyczna jest niewątpliwie niespotykana w innych przedstawieniach.

Jednak niektóre sceny budziły mój przestrach, nawet odrazę, jak chociażby obnażenie Rodrigo Mendozy. Myślę, że ta scena była zbyt dosłowna i mało subtelna.
Podsumowując, "Klub miłośników filmu Misja" to niewątpliwie kunszt aktorski i reżyserski, ale przede wszystkim to prawdziwa opowieść o samotności człowieka w szponach władzy.


  Edyta Malczewska

  



Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego


niedziela, 22 września 2013

Niezwykłe spotkanie w "Klubie miłośników filmu "Misja" "

Mowa oczywiście o spektaklu w Łaźni Nowej na który wybraliśmy się całą ekipą wspieraną przez uczestników z Tomaszkowic. Oj działo się, działo. Przedstawienie odebrałem jak najbardziej pozytywnie! Szybka, dynamiczna akcja rozgrywana czasem w kilku miejscach na raz, gra aktorska na najwyższym poziomie. Prawdziwe emocje, prawdziwy piasek, prawdziwa nagość, prawdziwa sałatka i zioła i wreszcie prawdziwi amatorzy grający wraz z zawodowcami (mieszkańcy nowohuckich osiedli). Wszystko prawdziwe, a dziś w teatrze to rzadkość.
Co zapamiętałem? Oczywiście nagiego Rodrigo Mendoze (widownia wstrzymała oddech na prawie trzy minuty), kardynała Altamirano stwierdzającego że nic nie poczuł i pytającego w wesołych pląsach, ile to też ostatnio zarobiła misja, chłodnego i grzecznego wysłannika portugalskiego i jeszcze jedną "indiankę" ale to już raczej prywatna sprawa.....
Wkrótce recenzje naszej ekipy...




Janek Molicki



Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.

niedziela, 1 września 2013

Wyruszamy na nowy szlak naszej teatralnej wędrówki

Początki Teatru trochę Innego sięgają 2002 roku. Za nami kilka premier, dziesiątki pokazów, setki prób, warsztatów i ćwiczeń, tysiące rozmów, spotkań, zdarzeń...Czasem śmiech, czasem płacz... Ciężka praca, poszukiwania, rozterki ale i bezcenny smak sukcesów.