wtorek, 30 grudnia 2014


Czas mija szybko, a kalendarz nieubłaganie wskazuje, że rok 2014 przeszedł do historii. Rok bardzo intensywny i owocny dla Stowarzyszenia i Teatru trochę Innego. Pokaz spektaklu "Billy Kaleka" w Łodzi, pokaz premiery "Krótkiego traktatu o wolności" na Małym Rynku w Krakowie, wyjazd do Bratysławy, wizyty w Starym Teatrze i w STU, praca na warsztatach i próbach. Komentarze i refleksje aktorów mogliście poznawać na bieżąco, śledząc publikowane wpisy. Wkrótce zamieścimy podsumowanie naszych ubiegłorocznych działań. Póki co, przesyłamy linki do materiałów związanych z realizacją zadania "Lekcje teatru - lekcje życia - 2014", które zamieściliśmy na koncie Teatru w serwisie You Tube:

można zobaczyć dwa filmy; krótką relację z występu na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych 27ULICA:

oraz filmowy zapis spektaklu pt. "Billy Kaleka":

"Billy Kaleka" został skopiowany na płytach DVD. Jeśli ktoś chciałby otrzymać od nas płytę z tym materiałem, prosimy o kontakt na adres mailowy:
teatrkrakow1@wp.pl
Zapraszamy do "kina" i życzymy pozytywnych emocji na "seansach".



Jan Molicki

sobota, 20 grudnia 2014

Teraz czas na "Tomaszkowice" - spektakl "Firma dziękuje" w opiniach uczestników ŚDS



Tak jak już informowaliśmy, 04.12.2014, tuż po powrocie z Bratysławy, wybraliśmy się z całą ekipą Teatru trochę Innego oraz naszymi wspólnikami z ŚDS Tomaszkowice, do Teatru STU, na sztukę Lutza Hübnera pt. "Firma dziękuje". Po opublikowaniu refleksji aktorów Teatru trochę Innego, kolej na recenzje uczestników z Tomaszkowic:



Dla mnie sztuka była nudna, chociaż miejscami śmieszna, co jest na plus. Aktorzy bardzo dobrze grali, a szczególnie podobała mi się rola młodej Mayumi, której zachowanie przypominało zachowanie idiotki-dziecinnej, słodkiej.

Marcin S.
         



Mnie sztuka bardzo zainteresowała, najbardziej rozbawiły mnie sceny komediowe odegrane przez młodą  Mayumi z Krusensternem. Najciekawiej według mnie grał Piotr Cyrwus.

Krzysztof  P.






Bardzo mi się podobał spektakl. Wspaniali aktorzy, dobrze znani. Sztuka godna polecenia, dla tych którzy żyją w zwariowanym świecie zawodowym, gdzie wciąż trwa walka o stanowisko.
 
          B. K.





Spektakl podobał mi się. Największe wrażenie wywarł na mnie aktor w garniturze - Krusenstern. Sceny były śmieszne.




Krzysztof Gołąbek










sobota, 13 grudnia 2014

Wspomnienia aktorów Teatru trochę Innego z wyprawy do Teatru STU na spektakl pt. "Firma dziękuje"



04.12.2014, tuż po powrocie z Bratysławy, wybraliśmy się z całą ekipą Teatru trochę Innego oraz naszymi wspólnikami z ŚDS Tomaszkowice, do Teatru STU na sztukę Lutza Hübnera pt. "Firma dziękuje".
W mojej opinii żywy, dynamiczny spektakl, choć momentami ta karuzela zdarzeń była nieco nużąca. Główny bohater budził moją sympatię i cały czas byłem po jego stronie. Tym bardziej że wcielił się w niego Piotr Cyrwus, udowadniając, że "Rysiek z Klanu" niejedno ma imię i niejedno potrafi. Zdezorientowany, wciągany w niejednoznaczne sytuacje, nie potrafił zapobiec totalnej destrukcji swojego pedantycznego i poukładanego świata. 
Tak więc, niczym w lustrze, odbiły się w losie Krusensterna, moje własne lęki przed światem elektronicznych gadżetów i korporacyjnych mafii. Po wyjściu z teatru naszło mnie kilka gorzkich refleksji, ale i nadzieja, że świat sztuki broni się jeszcze dzielnie przed atakiem cyberprzestrzeni. Wszystkiego dobrego na Święta, panie Krusenstern....
Jan Molicki


Jak wspominają spektakl uczestnicy? Oto garść spisanych na gorąco oryginalnych refleksji:



Podobała mi się gra pani Doroty Segdy i pana Piotra Cyrwusa. Zapamiętałam scenę, gdy główny bohater leżał na przygotowanym wcześniej stole, jakby na podwyższeniu na trumnę. Wyglądał jakby umarł, a dziewczyna chodziła wkoło niego i ciągle coś do niego mówiła. To była dla mnie mocna scena, przypominała mi pogrzeb.

Katarzyna Stawarz







Spektakl był bardzo fajny i mam wiele rzeczy do powiedzenia na jego temat. Miał mnóstwo wątków związanych z pracą:
1. Po pierwsze był o wyrzucaniu z pracy. (faceta wyrzucono na zbity pysk!!) Dobrze pokazano mieszane uczucia związane z odejściem z pracy. 
2. Po drugie o tym, jak założyć dobrą firmę. Generalnie były zderzone dwa sposoby prowadzenia interesu: młodzi/starzy. Starzy (Krusenstern) byli w mniejszości.

Bardzo utkwiła mi bardzo w pamięci scena, w której John Hansen domagał się przeprosin, mówiąc wiele razy: "Proszę go natychmiast przeprosić", gdy Krusenstern uderzył brutalnie Sandora Mayera.

Co do kostiumów to zapamiętałem, że aktorzy przebierali się, ubierając peruki, buty kowbojskie i okulary. Wydaje mi się też, że były sztuczne szczęki (he, he, he).

Na koniec chcę powiedzieć, że zwróciłem uwagę na to, że wszystko cały czas filmowała kamera (widziałem ją bardzo dobrze).
Tomasz Buczko




Fajny był spektakl. Pamiętam jak pracownik dostał kwiaty na pożegnanie. To było bardzo ładne zachowanie i dobrze to się oglądało. Podobało mi się też, jak wszyscy aktorzy tańczyli na imprezie firmowej.

Najmocniejsze sceny to były wtedy kiedy pracownik uderzył kierownika oraz kiedy pracownik leżał na stole jak w trumnie.


Ireneusz Buchich de Divan






Spektakl był o tym, jak gościa wywalili z roboty. Zrobili to tak, jakby na siłę, z zaskoczenia (zaskakujące zwolnienie). On był tego wszystkiego nieświadomy. Przyszedł do firmy, jakby był to normalny dzień (niespodziewane zwolnienie!)

Pracownik nie chciał się zgodzić na nowe prowadzenie firmy. Ale nie wiedział też, czy jak się przystosuje do "nowego", nie zostanie zwolniony. Był przez to wszystko zagubiony; zwalniali go, potem przyjmowali na nowo. Był zdezorientowany.

Pracownika grał Piotr Cyrwus, aktor z serialu "Klan". Pierwszy raz go widziałem w teatrze na żywo. Całkiem inny chłop! Z twarzy. Ogólnie, nie przypominał tego z "Klanu". Głównie się na nim skupiłem, bo pamiętałem go z tego serialu. (oglądałem jako dziecko)

Chciałem jeszcze powiedzieć, że aktor grający Sandora Mayera miał długie włosy, o niespotykanym w Polsce, kolorze.

Konrad Gastoł



Moją uwagę najbardziej zwróciły ruchy aktorów, gestykulacja, gwałtowność ruchów. Również czas przedstawienia, to znaczy jego długość (był długi).

Zauważyłem też, że były tłumaczenia z języka niemieckiego. Obsada aktorska na wysokim poziomie (wielu dobrych aktorów)

W sumie chcę powiedzieć: podobał mi się spektakl.

Krzysztof Hajdo






Najpierw chcę powiedzieć o tym, że pierwsza i końcowa scena zrobiona była tak, że widzieliśmy obraz z kamery, jako zwielokrotnione odbicie na drzwiach i ścianach. Kamera przekazywała obraz jakby z wnętrza pryzmatu.

Spektakl był o tym, że głównego bohatera - Krusensterna, chciano wytrącić z równowagi. Na przykład przebierali się i zakładali ciemne okulary. W przebraniach przypominali piosenkarzy (np. Georga Michaela). John Hansen w tych okularach skojarzył mi się z Jeanem Reno z "Leona Zawodowca", Robertem De Niro z "Taksówkarza" i innymi znanymi rolami aktorskimi.

Krusenstern czuł się olewany przez wszystkich.

p.s.
myślałem, że ten aktor, który ma długie włosy, jest kobietą.

Paweł Kudasiewicz




Główny bohater nie był ani na "urlopie", ani też nie był to jego zwykły dzień pracy. Krusenstern był sprawdzany, testowany, czy nadaje się do nowej firmy. Pozostali współpracownicy bawili się z nim.

Spektakl miejscami był przewidywalny, niektóre elementy były niepotrzebne, np. beatbox jednego z aktorów.

Gabriel Molicki






Uważam, że spektakl był komediowy, wesoły. Na przykład zapamiętałem, że były tańce. Najbardziej utkwiło mi jednak to, jak pracownik uderzył kierownika.

Nie podobała mi się scena jak Krusenstern zaczął się rozbierać, zachowywał się groźnie wobec aktorki. W końcu dziewczyna uciekła.

Ogólnie spektakl mi się podobał.
 
Marcin Staszczak








poniedziałek, 8 grudnia 2014

VIII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Bezdomnych ERROR - 2014 w Bratysławie w opinii aktorów Teatru trochę Innego



Fajnie było. Podobał mi się chłopak, który grał w spektaklu pt. "Iwa Pele", zespołu ze Słowenii "Carnium Legendarium". Ubrany był w białą tunikę i czapkę. Drugą rzeczą, jaka mi się najbardziej spodobała, to był występ z bębnami na zakończenie festiwalu.
Grało mi się bardzo dobrze. Wypełniałam swoje zadania, które ćwiczyłam na próbach. Miałam dobrą współpracę na scenie z Gabrysią. To co było trudne, to to, że było ciasno. Nie tak jak u nas na próbach, które mamy na dużej sali.
Katarzyna Stawarz





Jestem zadowolony z mojego występu. Dobrze mi się grało!

Cały wyjazd był fajny, mieszkaliśmy w pokoju 8-osobowym. Podobały mi się wszystkie spektakle, ten ostatni też (pokaz przygotowany przez gospodarzy Festiwalu - Teatr "Divadlo bez domowa" - praktyczna prezentacja metody Theatre Forum, prowadzona przez "Jokera" Patrika Krebsa).

Bardzo podobało mi się, kiedy tańczyłem do muzyki granej na bębnach, na koncercie, który był na zakończenie całego Festiwalu.  
Irek Buchich de Divan 





Wyjazd bardzo udany, uważam. Szczególnie fajny był nasz pokój w hostelu, chociaż nieprzyjemna była tam jedna recepcjonistka. Ogólnie było bardzo fajnie.

Dobrze mi się grało w naszym spektaklu. Dostałem jakieś ładne brawa, konkretnie dla mnie, od jednej dziewczyny  na widowni. Bardzo mi się ona spodobała.

Spektakl naprawdę dobry, z tego co wiem. Uważam, że powinniśmy dostać złoty medal.

Tomasz Buczko




Najbardziej utkwił mi w pamięci koncert bębniarski z tańcami, na zakończenie Festiwalu. Było bardzo głośno, ale dla mnie to nie miało znaczenia. Lubię jak jest głośno. Ten cały występ z bębnami był bardziej grany pod młodzież. Oni lubią głośną muzykę. To, co mi się nie spodobało, to to, że Patrik Krebs wyciągnął mnie siłą na scenę.

Co do spektakli, które widziałem, to większość była fajna, ale część była dziwna, nie w naszym klimacie.

Ostatni spektakl (pokaz przygotowany przez gospodarzy Festiwalu - Teatr "Divadlo bez domowa" - praktyczna prezentacja metody Theatre Forum, prowadzona przez "Jokera" Patrika Krebsa) nie był dla mnie nudny.

Utkwiła mi w pamięci restauracja hinduska, w której jedliśmy obiad, w drugim dniu Festiwalu i nasz spacer po Bratysławie w niedzielę. 
Bratysława jest taka zachowana w starym stylu. Mało gdzie był asfalt, tylko wszędzie starodawne kamienie. Ona ma taki klimat: nie zmieniają niczego na nowe, ale zabezpieczają stare kamienice tak, żeby się nie rozpadły.

Konrad Gastoł




Wszystko było fajne. Podobał mi się szczególnie Teatr Uciśnionych. (pokaz przygotowany przez gospodarzy Festiwalu - Teatr "Divadlo bez domowa" - praktyczna prezentacja metody Theatre Forum, prowadzona przez "Jokera" Patrika Krebsa) Trochę był fajny, ale też trochę za długi.

Co do naszego spektaklu, bardzo dobrze mi się grało, zważywszy na to, że to był pierwszy mój występ. Ufam, że jeszcze będę mógł zagrać w kolejnych pokazach.




Krzysztof Hajdo



Podobały mi się naleśniki. (na Rynku w Bratysławie kupowaliśmy sobie różne wyroby regionalne, między innymi naleśniki) Smakowały mi jabłkowe i z makiem. Pamiętam też hinduską restaurację (obiad w drugim dniu Festiwalu) Potem poszliśmy do Divadla bez domowa na dalszą część Festiwalu. Zaskoczyła mnie trasa którą szliśmy (naszym przewodnikiem była Katka, wolontariuszka która "opiekowała się" nami z ramienia organizatorów). Zupełnie nagle znaleźliśmy się pod Teatrem, a ja myślałem że jest jeszcze daleko.

Podobało mi się, że w tym pałacu w którym odbywał się Festiwal, przechodziło się od razu do sali, gdzie były obiady i kolacje. Można było sobie nalewać "Christmas Punch". (napój przygotowany przez organizatorów, nalewany ze specjalnego pojemnika do którego dodawało się susz owocowy) Był bardzo dobry, ale trochę za kwaśny.

Pamiętam ostatni spektakl (pokaz przygotowany przez gospodarzy Festiwalu - Teatr "Divadlo bez domowa" - praktyczna prezentacja metody Theatre Forum, prowadzona przez "Jokera" Patrika Krebsa) zakończony koncertem bębniarskim. W czasie prezentacji włączyłem się do dyskusji, którą prowadził Patrik. Powiedziałem mu, że w Bańskiej Bystrzycy działa teatr Divadlo z Pasaźe, a w Pradze organizacja Inventura oraz o pani Pilatovej, która prowadzi swoje warsztaty teatralne. On tego nie zrozumiał i wyniknęło z tego pewne nieporozumienie.

Jeśli chodzi o nasz występ, to wszystkim się dobrze grało ze wszystkimi.
Jeśli chodzi o mnie, nie wiedziałem, czy jak podejdę do konkretnej osoby i będę ją budził, to mam jej patrzeć na twarz, czy na całą osobę. Ale dobrze mi się grało.

Paweł Kudasiewicz




Strasznie spodobała mi się Katka, nasza wolontariuszka. Mmmmm.... była bardzo fajna.

Spektakl grało mi się dobrze. Grałem z "Dużym" Tomaszem, nosiliśmy stoły i inne rzeczy. Pan Jan też był w porządku. Jestem zadowolony z wyjazdu.






Tomasz Pachel




Podobał mi się hostel, w którym mieszkaliśmy, nasz pokój też. 

Podobały mi się wszystkie teatry, które widzieliśmy. Szczególnie koncert na zakończenie z tańcami. Ubawiłem się tam.

Podobały mi się też inne rzeczy:
1. Że chodziliśmy przez Bratysławę, od hostelu do pałacu i z powrotem
2. Restauracja hinduska w której jedliśmy obiad
3. Niedzielny spacer po Bratysławie
4. Nasza sztuka

Nasz spektakl oceniam jako superowy. Wprawdzie zasnąłem na nim na chwilkę, ponieważ bardzo bolały mnie dziąsła. Ale tak poza tym, dobrze mi się grało z Marcinem Kardaczem oraz Moniką. Bardzo mi się podobało miejsce w którym graliśmy. (sala teatralna w Pisztoryho Palaci przy Stefanikovej 25, w Bratysławie)

Marcin Staszczak





sobota, 6 grudnia 2014

VIII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Bezdomnych ERROR - 2014 w Bratysławie


Festiwal ERROR za nami. Bardzo intensywne dwa dni. Kilka ciekawych spektakli, oryginalni uczestnicy, specyficzna, ale bardzo przyjazna atmosfera, energetyczny dyrektor; Patrik Krebs. Wszystko odbywało się we wnętrzach starego, ogromnego pałacu w centrum Bratysławy, przy ulicy Štefánikovej 16. Dziwne zakamarki, monumentalne schody, sale i jakieś zaniedbane pomieszczenia, pewnie w czasach świetności będące zapleczem dla służby… po prostu czad.

Pokaz naszego spektaklu rozpoczynał drugi dzień prezentacji festiwalowych. Poszło rewelacyjnie. Cały zespół był skoncentrowany i dobrze przygotowany do przedstawienia. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu na rozgrzewkę i próbę techniczną. Zagraliśmy przy pełnej widowni, która z zainteresowaniem obejrzała naszą historię. Odbiór niewątpliwie ułatwiło to, że w przeciwieństwie do niektórych zespołów (np. czeskiego UniDrámo), graliśmy bez tekstów mówionych.

Na mnie osobiście największe wrażenie zrobił spektakl węgierskiego zespołu AHA pt. „Execution rules” wstrząsający, naturalistyczny obraz rytuałów egzekucji. W klimacie podobny nieco do „Krótkiego filmu o zabijaniu” Kieślowskiego. Bardzo ciekawie wybrzmiał również taneczny spektakl pt. „Beyond borders” dziewczyn z Armenii i Turcji. To kraje od lat skonfliktowane politycznie i militarnie. Można było więc niemal namacalnie odczuć siłę teatru, pokonującą różne bariery, także te pomiędzy potencjalnymi wrogami.

Niedługo wszyscy podzielą się swoimi wspomnieniami i refleksjami. Proszę cierpliwie czekać. Postaramy się systematycznie wrzucać kolejne wypowiedzi aktorów i kadry.


 Jan Molicki



P.S.
1. Pierwszy raz jedliśmy posiłki na okrwawionej wannie, patrząc na obcięte głowy, inne członki i słuchając dziwnych odgłosów oraz jęków skazańców. Taki „spektakl” zafundowali nam właściciele hostelu, w którym nocowaliśmy.. pisałem już, że był czad… Tego akurat nie da się opisać, to trzeba przeżyć. Dlatego już myślimy o następnych wyprawach….

2. Wrzucamy też kilka zdjęć...




Festiwal ERROR - Hostel Possonium - chłopaki instalują się w "męskim" pokoju

Festiwal ERROR - Hostel Possonium - jadalnia o której wspomniałem - bardzo sielska atmosfera - krwawa wanna, obcięte głowy, itp.. smacznego...


Festiwal ERROR - dziedziniec Pisztoryho palác gdzie wszyscy oczekiwaliśmy na rozpoczęcie festiwalu

Festiwal ERROR - "Festiwal ERROR - 2014 uważam za otwarty" - Patrik Krebs - Dyrektor Festiwalu


Festiwal ERROR - nasza opiekunka - wolontariuszka - Katka (wpadła w oko Tomkowi....)


Festiwal ERROR - w akcji Teatr trochę Inny - scena z naszego spektaklu pt. Krótki traktat o wolności"


Festiwal ERROR - wstrząsająca scena ze spektaklu pt. Execution rules Teatru AHA z Węgier


Festiwal ERROR - Beyond borders - wspólny występ turczynki i ormianki


Festiwal ERROR - publiczność włącza się do akcji -  prezentacja metody  Forum Theatre



Festiwal ERROR - końcowe szaleństwo przy bębnach - ciekawe kto wypatrzy Irka w tłumie....