poniedziałek, 23 listopada 2015

Prezentacja spektaklu pt. "Krótki traktat o wolności" - Teatr Groteska 17.11.2015 - wspomnienia aktorów Teatru trochę Innego

Kolejny pokaz "Krótkiego traktatu o wolności" za nami. Zobaczcie jak zapamiętali go główni bohaterowie tego wieczoru - aktorzy Teatru trochę Innego:




"Fajnie było. Grałam z Asią i Irkiem. Najbardziej lubię te sceny, w których "opiekuję" się Irkiem. Wtedy dobrze czuję się w swojej roli."






Monika Arasimowicz 






"Grało mi się dobrze, nie byłam zdenerwowana, wiedziałam, że damy radę. Muszę przyznać, że ja tego spektaklu specjalnie nie lubię i mój udział w tym przedstawieniu jest dla mnie dość trudnym wyzwaniem. Myślę, że jest zbyt schematyczny i prosty w przekazie. Powinniśmy go jeszcze dopracować, szczególnie pod kontem ruchu scenicznego. Dotyczy to przede wszystkim pierwszych scen - formowania się trójek i wędrówki. Warto popracować nad plastyką ruchu, tempem i całym układem tej części spektaklu. 
Tak jak już powiedziałam w czasie pokazu czułam się pewnie i byłam zadowolona ze współpracy z moimi partnerami: Moniką, Irkiem i Tomaszem. Chciałabym jednak mieć większą rolę, bo teraz nie mam zbyt wielu działań scenicznych."

Asia G. 





"Mi się coraz bardziej podoba ten spektakl. Pierwsza część przedstawienia; tworzenie trójek i ich wędrówka, jest dla mnie jeszcze mało interesująca. Od momentu, w którym "sanitariusze" wnoszą "kajdanki", akcja budziła we mnie coraz większą ciekawość i zadowolenie.
Kiedy oczekiwaliśmy w garderobie na rozpoczęcie przedstawienia, byłam bardzo zestresowana. Irytowały mnie różne drobiazgi i niektóre zachowania aktorów z naszej ekipy. To oczywiście temat na inną rozmowę, ale chciałabym, żebyśmy do tego kiedyś wrócili, i omówili wspólnie tę sytuację.
Zdenerwowanie i napięcie towarzyszyło mi też na początku spektaklu, gdy musiałam siedzieć bez ruchu. Kiedy zaczęłam działać, trema minęła.
Jestem zadowolona ze spektaklu i z gry nowych aktorów, którzy dołączyli do obsady we wrześniu. Szybko zadomowili się w zespole i bardzo dobrze poradzili sobie na występie."

R.





 "Na początku trochę się bałam, ale sobie poradziłam. Pierwszy raz grałam z Teatrem trochę Innym i byłam z całym zespołem na scenie. W czasie spektaklu, zwracałam największą uwagę na mojego partnera - Krzysztofa. Starałam się dostosować do niego swoje działania."

Monika Nowak





"Przed spektaklem, dotarło do mnie, że dawno nie byłam na próbie (musiałam opuścić dwie ostatnie próby). Poczułam, że to jest bardzo ważne, aby uczestniczyć we wszystkich próbach. Myślę, że więcej sobie nie zafunduję takiej przygody.
Jeśli chodzi o sam spektakl, to gdy grałam etiudę z Krzysztofem i ucichła muzyka, bardzo mocno dotarło do mnie, że teraz jesteśmy w centrum uwagi i wszyscy widzowi skupili się na nas.
Miałam okazję sprawdzić się w dwóch rolach:
1. W pierwszej nie musiałam się wysilać, ktoś mnie cały czas prowadził i kontrolował. Z drugiej strony chciałam zrobić coś samodzielnie.
2. W drugiej roli musiałam o wszystkim pamiętać, decydować i prowadzić. Ale było to przyjemne odczucie, że ma się na wszystko wpływ i można wybierać spośród wielu możliwości.
Obie role miały plusy i minusy, nie były łatwe, ale dawały też przyjemność. Można się o tym przekonać, dopiero wtedy jak się zagra jedną i drugą. Ja miałam tę możliwość i było to bardzo ważne doświadczenie.  
Ponieważ nasza trójka schodzi jako pierwsza, żałowałam, że siedząc tyłem, nie mogę widzieć tego co robią inni.
Wyraźnie pamiętam skupienie całej grupy przed wejściem na scenę. Czułam ducha całej grupy. Po spektaklu byłam zadowolona, że wykonaliśmy dobrą pracę zespołową."

Gabrysia P.  




"Przed spektaklem nie czułam żadnego stresu, byłam spokojna. Jednak przed samym wyjściem na scenę, poczułam zmianę. Weszłam w rolę i przestałam być prywatnie sobą, zmieniłam też postawę. Pierwszy raz grało mi się tak ciężko, byłam maksymalnie skoncentrowana na tym co robię, na każdym kroku, zwłaszcza gdy zaczęła się moja samotna etiuda.
W pierwszej scenie, jak utworzyliśmy trójki i zaczęliśmy naszą wędrówkę, spontanicznie i nieco przypadkowo utworzyliśmy koło; szliśmy jeden za drugim, jak w kieracie. Koleżanka będąca na widowni, odczytała w tym symboliczne znaczenie. Zezłościło mnie to doszukiwanie się "drugiego dna".
Trudno mi było znaleźć  osoby z publiczności, które miały zostać moimi asystentkami. Kiedy w końcu je wybrałam, one nie chciały ze mną współpracować, broniły się przed przejęciem nade mną kontroli. Nie chciałam wyręczać ich w tym zadaniu, więc zmagałyśmy się ze sobą.
Bardzo się cieszę, że możemy grać w teatrze, na profesjonalnej scenie, dla mnie jest to prawdziwe święto."

Monika S.  





"Dobrze mi się grało i jestem zadowolony ze swojej roli. Raczej nie miałem żadnych trudnych momentów, dokładnie pamiętałem swoją etiudę przy stoliku. Zdjąłem kajdanki, próbowałem usiąść, chwycić łyżkę i wszystko po kolei wychodziło mi. Byłem bardzo skupiony i wiedziałem co mam robić dalej. 
Zapamiętałem, że Monika i Asia były moimi asystentkami, prowadziły mnie, a ja ich słuchałem. Na końcu mojej etiudy, gdy próbowałem przesadzić Asię i sterować nią, to ona początkowo stawiała opór. Chwyciłem ją więc mocno za ręce, ale nie tak mocno, żeby ją uszkodzić. Byłem samodzielny i miałem w sobie siłę."



Irek Buchich de Divan







"Zagrałem bardzo dobrze. Podobała mi się moja rola asystenta. Przyklęknąłem przy zakładaniu kajdanek, tak jak ćwiczyliśmy na próbach. Patrzyłem na to co robię, a nie na publiczność. W scenie posiłku, pojawił się pewien problem. Pomyliłem się i wziąłem talerz, który był Piotra.
Bardzo chciałbym znaleźć się w roli tego, kto ucina kajdanki. To byłoby bardzo fajne, kogoś uwolnić.
Jestem gotowy na dalszą współpracę, żeby wejść do następnego spektaklu."

Tomasz Buczko






"Uważałem, żeby sobie radzić w trudnych momentach. Wypełniałem swoje zadania, obserwowałem wszystko co dzieje się na scenie; Irka i innych aktorów."

Piotr Dylikowski 




"Dobrze mi się grało z Moniką i Gabrysią. Najpierw prowadziłem Gabrysię do stolika, czułem, że w pewnym sensie mam władzę nad nią. W drugiej części Gabrysia założyła mi kajdanki, poczułem się uzależniony. Obie sytuacje oceniam dobrze, ale lepiej jest kiedy ja mogę kogoś prowadzić. Bałbym się uzależnienia na dłuższą metę, gdyż czułbym się wtedy bardzo niepewnie.
Utkwiło mi w głowie, że to wszystko co zrobiliśmy, jest bardzo profesjonalne. Scena i przygotowanie pokazu. Znalazłem się w prawdziwym teatrze. Jak zobaczyłem przygotowania techniczne, ucieszyłem się, że będę grał profesjonalnie. W czasie spektaklu byłem skoncentrowany, wyłączyłem się ze wszystkiego i skupiłem na graniu. Rozproszyła mnie tylko trochę syrena karetki pogotowia, którą usłyszałem z zewnątrz. W ogóle nie widziałem widowni. Potem jak skończyliśmy ucieszyłem się, że tyle osób nas widziało.
Byłem zadowolony, że mogłem pomóc innym, słabszym w tym zespole. Pomyślałem też, że kiedyś, jak już nie będzie moich rodziców, to trzeba będzie sobie poradzić samemu. Dlatego trzeba próbować różnych rzeczy w życiu."




Krzysztof Hajdo







"Bałem się, że nie będzie widać brody, którą zapuściłem, specjalnie do swojej roli. Musimy zwrócić uwagę, żeby miejsca dla aktorów były wygodne dla nich. Ja na przykład nie widziałem partnerów w czasie gry.
Pamiętałem, kogo mam poruszyć, w odpowiedniej kolejności. Myślałem o wszystkim, żeby wszystko robić zgodnie z planem. Problem miałem z przestrzenią; na próbach mieliśmy inną salę, ale trzeba być elastycznym. Dostosować się do takich warunków jakie są. 
Nie widziałem dobrze widowni, była niezbyt widoczna w ciemności, niewyraźna.
Mam jeszcze jedną uwagę do gry aktorskiej - niektóre gesty pomagają wyrazić emocje."

 Paweł Kudasiewicz










"W czasie spektaklu byłem operatorem świateł. Poradziłem sobie, było to dość proste zadanie. Jedynym problemem było to, że nie miałem dobrej widoczności na scenę.
Do tej pory w Teatrze trochę Innym zawsze grałem w przygotowywanych przedstawieniach, więc cieszyło mnie to nowe działanie ze światłem."

Gabriel M.






"Było fajnie. Podobała mi się próba techniczna w Grotesce, a szczególnie ustawianie świateł, w którym brałem udział, chodząc po scenie i sprawdzając czy światło jest dobre. W pewnym momencie nawet siadłem na krześle, na którym później grał Irek. Mogłem się wszystkiemu przyglądać, widzieć na żywo, jak wygląda przygotowanie przedstawienia.
Podobało mi się także (już w czasie spektaklu), "siedzenie przy muzyce", w pomieszczeniu akustyka. Słuchałem po kolei wszystkich fragmentów muzycznych i czy są dobrze puszczane, w odpowiedniej kolejności. Widziałem cały spektakl przez szybę i najbardziej podobało mi się, jak Irek chciał usiąść na krześle i mu się nie udawało; to było śmieszne i śmiałem się.
Wcześniej, zanim przyszedłem do Teatru trochę Innego, grałem w różnych przedstawieniach, ale przy muzyce, w prawdziwym teatrze, byłem pierwszy raz. I Teatr trochę Inny też uważam za prawdziwy teatr. Chciałbym występować na scenie z innymi aktorami. Tak jak już mówiłem, wcześniej występowałem na scenie i pisałem także scenariusze do filmów.
Wcześniejsze próby do spektaklu też mi się podobały, najbardziej w tych momentach, jak mogłem coś zrobić z aktorami, np. być wybranym do prowadzenia Moniki, albo odcinać kajdanki (jako ktoś z "publiczności").

Przemek Moszczyński






"Dobrze mi się grało z Moniką, jestem zadowolony ze swojej gry. Pamiętałem o wszystkim i wykonałem wszystkie zadania. Czułem się dobrze, dałem sobie radę. Nie zauważyłem żadnych błędów z talerzami, o których mówił Tomasz. Pamiętałem, żeby jako sanitariusz przyklęknąć, choć jest to dla mnie trudne do wykonania.
Na spektakl przyszła ciocia Ania, wujek Andrzej i mama. Spektakl bardzo im się podobał."


Tomek Pachel








" W czasie grania spektaklu czułem się dobrze, uważam, że dobrze mi szło i stworzyliśmy z Moniką i Krzysztofem zgraną trójkę. Mojej mamie, mojemu bratu i wszystkim, których zaprosiłem, bardzo się podobał nasz występ. Powiedzieli, że dobrze zagrałem i bardzo mnie chwalili. Prosili, żebym powiedział, kiedy będziemy grać kolejny raz."



Marcin Staszczak





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz