sobota, 24 września 2016

Teksty literackie inspirowane obrazami

Trwają warsztaty literackie.  Nie chcemy naśladować czegoś, co już wcześniej zostało stworzone. Odkrywamy własne ścieżki, piszemy nowe historie, nadajemy tytuły i poszukujemy zaskakujących epilogów. Wszystko opiera się na spontaniczności i kreatywności uczestników. Ich fantazji i wyobraźni. Dziś publikujemy kilka tekstów będących wynikiem skojarzeń z oglądanymi obrazami.....







  1. Fantazja nowego życia…. w nowym życiu, jako inna osoba….
  2. Nowa modra ptaszyna wylatująca przez nowy świat baśni…..
  3. Hypernowa w nowym świecie…
  4. Bujanie w tunelu zmiany…
  5. Przestrzeń zmian na kolorowe życie…..
 
 Monika Nowak









"Wielkanoc"

 
Niebawem zbliżają się Święta Wielkanocne. W naszym ośrodku robiliśmy różne rzeczy; np. kurczaki, baranki z gliny, palmy, które będą sprzedawane na kiermaszu wielkanocnym, pod kościołem, w Niedzielę Palmową.



Irek Buchich de Divan.








Na przykład; kobieta z gołą pupą trzyma kwiaty. Osoba ta przypomina mi intymność.

 

Tomasz Buczko












 
Karate walka





Piotr Dylikowski









Historia weselna.


Para młoda wzięła ślub w kościele, skąd udali się na wesele, gdzie czekały na nich różne atrakcje. Były przepiękne tańce, odbyło się spotkanie rodzinne. W trakcie wesela zrobili zdjęcia i odbył się pokaz sztucznych ogni.

Po ślubie para młoda kupiła mieszkanie i zamieszkali razem.


Krzysztof Grabowski








Dlatego wziąłem dziś pocztówkę przedstawiającą Golden Gate Bridge, ponieważ myślę, że niepełnosprawności wcale nie trzeba się wstydzić.


 Krzysztof Hajdo








„Między ustami a brzegiem pucharu”



Gdy pewna pani piła wino z pucharu (puchar był szklany, bo miedziany lub ołowiany jest trujący) łza zmieszała się z winem…. (gdy łza spłynęła do ust…) 
Bo oglądała romansidło. To byli Niemiec i Polka. Ona nie chciała wyjść za niego, dopóki nie nauczy się polskiego….., nie zostanie Polakiem. Pozna historię narodu polskiego i zostanie patriotą polskim. Dopóki po prostu się nie spolszczy…
Jak to zrobił, to do ślubu jechali powozem…., karocą…, landarą…., taradejką… I stworzyli w internecie Swoje Drzewo Genealogiczne.


Paweł Kudasiewicz.






„Na pomoc”, „na pomoc”!!!

„Na pomoc” – odpowiedziało echo.

I zapadła cisza, przerywana tylko pochlipywaniem Eryka.

„To koniec” – powiedział dziadek; tylko cud może nas uratować.



Jan Molicki










„Wycieczka zagraniczna do Indii”



Nadałem taki tytuł tej pocztówce, ponieważ nie byłem jeszcze w tym państwie na wycieczce, a chciałbym tam wreszcie pojechać. Aby móc wszystko tam zwiedzić oraz spróbować ich jedzenia. Ponieważ jadam chińskie jedzenie z chrzestnym w Niemczech, w Hanowerze. Zainspirowała mnie ta dziewczyna na pocztówce, którą wybrałem.

 Przemek Moszczyński










To pani. Pani ma kota. Kot miauczy. Są w domu. Do pani przyszedł kolega i umówili się na piłkę.




Tomasz Pachel








Znany prezenter programu kulinarnego, spotkał się potajemnie, z jedną ze scenarzystek. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie miał żony i dwóch córek; ośmioletniej Lucy i dwa lata starszej Marry. Po jednej z upojnych nocy spędzonej z kochanką zagroziła mu ona, że ujawni ich romans. Prezenter byłby skończony, zarówno w pracy, jaki i w życiu prywatnym. Nie mógł sobie na to pozwolić, więc podczas nagrywania jednego z odcinków, udusił piękną scenarzystkę, zaimprowizowanym ze starych elementów dekoracji kneblem. Żeby pozbyć się ciała, pociął je na kawałki i usmażył w czasie odcinka poświęconego grillowaniu. W ostatniej chwili, ktoś przytomny zorientował się, co zaszło i uratował ostatni, surowy kawałek mięsa. Dzięki temu, policja zorientowała się, co zaszło, a prezenter odbywa wyrok dożywocia, w jednym z więzień w Bostonie.



 G.





Miała pozorny porządek i spokój. W domu idealnie wszystko poukładane. Książki w biblioteczce odkurzone, paprotki podlane, tak jak trzeba – nie za dużo, nie za mało.

„To już dobrze znam” – pomyślała i wyszła sprawdzić, co jest za zamkniętymi drzwiami.

 M.








Czy to lalka? Aktorka? Maryla Rodowicz?

Rozgoryczona mała dziewczynka, po trudnej rozmowie z rodzicami. Wyszła cała rozdygotana. Chciała być aktorką. A przynajmniej Marylą Rodowicz. A na razie jest lalką. Pół-żywą, pół-martwą lalką do tulenia na dobranoc. To nie jest dziwna historia. A może to dziwna historia.

Pewnie Maryla Rodowicz by była dumna, że dziewczynki chcą być jak ona.



R.