1. Rozdawanie ciastek widowni inne niż w innych przedstawieniach.
2. Rozbieranie aktora - tylko dla dorosłych.
3. Ogółem się podobał i nie był to prawdziwy teatr, lecz scena była stworzona w oryginalny sposób.
4. Czekałem ciągle na zaskoczenie, nie wiadomo było, skąd wyjdzie aktor.
5. Przebieg spektaklu był nieprzewidywalny, nie wiedziałem, co dalej zrobią aktorzy.
6. Scenografia: piasek na deskach.
7. Brak głównego wątku, dużo niedopowiedzeń.
8. Włączanie widzów w spektakl, tak by nie byli bierni, lecz aktywnie uczestniczyli w przedstawieniu.
Konrad Gastoł
1. Niemoc, bezwład, wykrzyczenie siebie (krzyk) z taką ekspresją, że ci ludzie spotykają się z różnymi problemami w życiu.
2. Kobieta chciała powiedzieć, że coś ją boli, dużo wewnątrz.
3. "Gdzie ja jestem?".
4. Bardzo żywe, dużo emocji.
5. Najbardziej utkwiło mi to, jak ludzie męczą się, zamykają w środku.
6. Trudne doświadczenia dla aktorów, oni mierzyli się z czymś bardzo kruchym.
7. Nagość aktora - on był tak strasznie wkurzony, że nic nie pamięta, że zepsuł życie.
Tomasz Buczko
Sztuka była dziwna, ale ciekawa. Dziwny był dla mnie taniec i scena z
nagim Rodrigo, ale sztuka mi się podobała. Podobała mi się również
głośna muzyka i efekty specjalne.
Marcin S. (ŚDS Tomaszkowice)
Dla mnie spektakl był dość trudny ale interesujący. Pierwszy raz
spotkałem się z tym, że aktorzy chodzą pomiędzy widzami i rozdają
warzywa i sałatkę.
Pod koniec sztuki zrozumiałem o co chodzi zgromadzeniu misjonarzy.
Krzysztof P. (ŚDS Tomaszkowice)
W spektaklu podobał mi się chór. Zaskoczyło mnie podawanie przez aktorów surówki oraz zaskoczona byłam sceną w teatrze.
Dobrze grał w tym spektaklu aktor Krzyżowski .
Iwona G. (ŚDS Tomaszkowice)
Spektakl był dobry, ciekawy. Dobrze wyreżyserowany. Peszek dobrze grał, ale trochę się postarzał. Fajne dekoracje i rockowa muzyka. Ekrany multimedialne. Zwróciłem uwagę na głównego aktora, ciekawy strój, ciekawa postać, dobrze zagrana. Szczególnie utkwiła mi w pamięci ostatnia scena - wojna. Ciekawy byłem co będzie dalej, jak to się rozstrzygnie.
Scena - dyskusja papieża z głównym bohaterem na temat przeprosin króla hiszpańskiego. To była bardzo ciekawa scena, dużo napięcia.
Marcin Kardacz
Nie podobało mi się, że się facet rozebrał. Fajny taniec. Na piasku, który był na ziemi, odbijały się światła. Spektakl trudny choć momentami śmieszny. Dawali różne warzywa. Podszedł do mnie aktor (doktor z serialu) i pytał mnie o coś. Nagość była bardzo dziwna, dziwnie mi się to oglądało.
Katarzyna Stawarz
22 września 2013 roku w krakowskim teatrze Łaźnia Nowa, odbył się doskonały spektakl "Klub miłośników filmu Misja w reżyserii Bartosza Szydłowskiego. Przedstawienie po części zasadza się na fabule filmu. Jezuici przybywają do Ameryki Południowej, gdzie wśród Indian Guarani zakładają misję. Mają bowiem swój nadrzędny cel: chcą szerzyć wiarę wśród tubylczego ludu. Przywódcą misji jest Ojciec Gabriel, wkrótce dołącza do niego również nawrócony handlarz niewolników Rodrigo Mendoza. Chcąc pogodzić interesy Hiszpanii i Portugalii na misję przybywa również Kardynał Altamirano. Mimo iż dochodzi do spotkania duchownego z Indianami i na chwilę zatapia się on w szczerej i naturalnej dobroci tubylców, jego decyzja jest ostateczna i nieodwołalna. Misja musi zostać zlikwidowana. Jezuici wrócą skąd przybyli, a Indianie odejdą z powrotem do swojej dżungli. Misji jednak nie chciał oddać jej założyciel Ojciec Gabriel i Rodrigo Mendoza.
Będąc widzem tego spektaklu na początku poczułam się trochę dziwnie i obco w świecie ostrych dźwięków, krzyczących tubylców, nie wiedziałam bowiem, co ma wspólnego świat XXI wieku z jakimś tam odległym, rządzącym się swoimi prawami, światem Indian. Jednak, gdy w ostatnim fragmencie przedstawienia pojawiły się postacie z tak zwanego "naszego świata", zbuntowane i przerażone, zdałam sobie sprawę, że nasza era XXI wieku tak naprawdę, paradoksalnie jest podobna do świata Indian, których kładzie się na szali naprzeciw dominacji i majątku. Boleśnie odkryłam, że w dobie współczesnego świata obowiązuje chory system nakazów, zakazów, nieprzemyślanych ustaw, które dodatkowo utrudniają ciężki los ludzi żyjących w tak zwanym dobrobycie. A przecież półki w sklepach uginają się od towarów i ludziom powinno żyć się bardziej komfortowo, ale narastające bezrobocie, ubogi system świadczeń i pomocy społecznej, sprawia, że tak naprawdę władzę ma tylko bogatszy i silniejszy, albo umiejący się dobrze ustawić w świecie ciągłych obietnic, że będzie lepiej. Ale tak nie jest. Pokazana w spektaklu szczerość Indian nie poruszyła Kardynała Altamirano podobnie jak dzisiaj; człowiek tak naprawdę nie liczy się dla urzędników, lekarzy, itp. Ginie bezinteresowność, zastępują ją ludzki egoizm i duma.
Walory artystyczne spektaklu
Zdecydowanie podobała mi się gra aktorska Pana Radosława Krzyżowskiego. Bardzo mnie poruszyła, doskonale bowiem, za pomocą emocji pokazał on tę pustkę ideałów i samotność człowieka w gąszczu owego chorego systemu. Doniosły głos, stawiane pytania retoryczne, zmuszały widza do refleksji nad światem i samym sobą.
Inni aktorzy grali równie doskonale. A ich piękne stroje, między innymi płaszcz kardynała, pozwoliły mi przenieść się duchem do tamtego okresu.
Podczas półtora godzinnego przedstawienia, doznałam ciekawego odkrycia.
Pan Bartosz Szydłowski nie wyreżyserował klasycznej formy spektaklu, ale interaktywną grę, w której poczułam się zintegrowana z postaciami. Miałam wrażenie, iż biorę udział w podwójnym wydarzeniu artystycznym; filmie i teatrze zarazem.
Jednak niewątpliwym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż wszyscy widzowie zostali zaproszeni do świata Indian, spożywając z nimi warzywa. Ta innowacja artystyczna jest niewątpliwie niespotykana w innych przedstawieniach.
Jednak niektóre sceny budziły mój przestrach, nawet odrazę, jak chociażby obnażenie Rodrigo Mendozy. Myślę, że ta scena była zbyt dosłowna i mało subtelna.
Podsumowując, "Klub miłośników filmu Misja" to niewątpliwie kunszt aktorski i reżyserski, ale przede wszystkim to prawdziwa opowieść o samotności człowieka w szponach władzy.
Edyta Malczewska
Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego