Reżyseria: Wojciech Faruga
obsada:
ISKIERKA - Małgorzata Gałkowska
LUCY - Dorota Segda
OJCIEC - Paweł Kruszelnicki
PŁOMYK - Błażej Peszek
Za nami kolejny teatralny wieczór. Obejrzeliśmy "W środku słońca gromadzi się popiół". Krótki, trwający niewiele ponad godzinę, intensywny, bolesny, ostry a czasem denerwujący spektakl. Opinie były podzielone. Jedni na "tak", drudzy znaleźli w nim więcej braków i cieni niż mocnych punktów.
Ta niejednoznaczność mnie cieszy. Bo oznacza że historia wywołała w każdym różne emocje i refleksje. Zmusiła do zastanowienia, sprowokowała do wyrażenia własnego sądu. Wkrótce zamieścimy refleksje uczestników tej wyprawy. Na początek kilka słów ode mnie:
Ja należę do grupy "pozytywnych". Uważam że spektakl był dobrze zagrany przez aktorów. Postacie były dla mnie wiarygodne i prawdziwe. Wymknęły się z pułapki banału i oczywistych rozwiązań. Różnie radziły sobie w sytuacjach granicznych, w jakich postawił je twórca. Wypadek, choroba, śmierć. Z drugiej strony Bóg, magia, sex, metafizyka.
Wszystkie losy ciągle przeplatały się, aktorzy wcielali się w różne postacie, nie było klasycznej narracji, początku, rozwinięcia i zakończenia. Jednak wszystko było czytelne i wyraziste. Lubię jak aktorzy nie zasłaniają się rekwizytami, kostiumami i dekoracją. Jak dzielą się ze mną swoim niepokojem, napięciem, wzruszeniem czy podnieceniem. Po prostu lubię taki teatr.
Zaglądajcie do nas. Niedługo kolejne recenzje.
Jan Molicki
|
|
||||
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz