Po dość wyczerpujących "Szewcach" wybraliśmy się na coś lekkiego. Akurat Kraków odwiedziła Kompania Teatralna, czyli gwiazdorska spółka; Liszowska, Kuna, Malajkat i Szwedes, z komedią Kłamstwo wg. tekstu Floriana Zellera. Jeśli ktoś oczekiwał głębokiego bergmanowskiego studium psychologicznego, mógł się poczuć zawiedzionym. Niezbyt wyrafinowana i nie do końca wiarygodna historia czworokąta, tworzonego przez dwa małżeństwa. Użyteczna scenografia bez pretensji do artystycznych niepokojów demiurga sztuk plastycznych. I wpisana w to wszystko leciutka gra aktorska bez zadęcia i głębokich rozterek Hamletów.
Taki pakiet dla jednych to porażka, dla innych okazja do wrzucenia na luz. Ja zdecydowanie zapisuję się do tych drugich. Myślę, że to co wprowadziło mnie w dobry nastrój, to przede wszystkim aktorzy, z Malajkatem na czele. Oczywiście dobre aktorstwo wypala się u Bergmana czy Wajdy. Ale profesjonalista potrafi również odnaleźć się w konwencji Zellera. Dystans; to jest to! Po co szukać Grala, tam gdzie go nie ma? Po co nurkować w brodziku, skoro wody ledwie po kolana? Lepiej zanurzyć nogi i patrzeć, jak beztrosko baraszkują w nim dzieci. Ot, pora relaksu (Pola Raksa!), jak mawiał klasyk Tym .....
To tyle moich wspomnień. Reszta ekipy się mocno podzieliła. Zapis dyskusji poniżej, zapraszam do lektury.
Jan Molicki
|
|
||||
|
|
Bardzo mi się spektakl podobał, scena z Malajkatem też. Jak rozmawiał z
żoną, żeby mu wybaczyła różne kłamstwa i wciskał jej nowe kłamstwa ..... i dalej mi się
podobało. Pili na scenie z butelki wino, najpierw jedną butelkę, potem drugą.
Najpierw
od niego odeszła, a potem wróciła ..........
Tomasz Buczko
Mi się nie podobał spektakl, nie lubię takich spektakli,
szkoda mi na nie czasu. Intryga była banalna i idiotyczna, gra aktorów płaska.
Joanna Liszowska mi się podobała, jest bardzo atrakcyjną kobietą. Malajkat się
dobrze trzyma. Ogólnie nie polecam.
R.
Bardzo mi się nie podobał ten spektakl. Uśmiałam się z koleżankami, ale
nie z żartów, bo były żenujące. To było dziwne, bo cała sala się śmiała, a ja nie.
Scenografia była okropna. To był bardzo zły spektakl.
AG
Bardzo mi się podobał ten spektakl. Zapamiętałem scenę, gdy
para chciała odwołać kolację, bo kobieta zobaczyła, że inny mężczyzna całował inną
kobietę. Zapamiętałem, że to małżeństwo się okłamywało, ale na koniec wrócili do
siebie. Wszystko mi się podobało.
Irek Buchich de Divan
W miarę mi się podobało. Występ pani Liszowskiej mi się
podobał i pan Malajkat jak mówił, że otworzył butelki, żeby wywietrzało, a ona
nalała sobie wina, położyła się na kanapie i zapaliła sobie papieroska.
Monika Nowak
Dwie postacie, jedna widzi, druga nie widzi. Dwóch panów,
dwie panie. Potem była kawiarnia, pili kawę, jeden rzucił szklankę i się
rozbiła. Ale był kryształ i on nie pękł nigdy.
Podobał mi się spektakl, scena z piwem i
szklanką. Aktorów rozpoznałem, widziałem ich wcześniej w filmach. Bardzo śmieszny spektakl. Mówili dzień dobry, do
widzenia i opowiadali kawały.
Piotr Dylikowski
Spektakl mnie nie śmieszył, intrygi nie było, wszystko było
przewidywalne i banalne. Ja zrozumiałam, że wszyscy wszystkich okłamywali,
zdradzali i udawali, że to się nie stało. Podobała mi się pani Liszowska, bo
jest atrakcyjną, zmysłową kobietą. Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć tych
aktorów, których znałam wcześniej tylko z telewizji. A tak w ogóle to chciałabym
zobaczyć ten spektakl w innej obsadzie.
MS
Mnie się podobały usta prawdy, ustawione jako dekoracja; jak z filmu Rzymskie wakacje.
Jak się coś włoży to odgryzie rękę. Też inne części scenografii; kamienie piekielne w kominku, sofy,
zagłówki.
Pamiętam, że Malajkat przyniósł orzeszki i nikt nie chciał tego jeść.
Potem przyniósł wino, chciał, żeby najpierw było otwarte, żeby pooddychało (heheh). W
sumie podobał mi się, taki pokręcony był (spektakl). Wszyscy kręcili, nie
wiedziałem w końcu co jest prawdą.
Paweł Kudasiewicz
Spektakl bardzo mi się podobał. Intryga wzięta z życia. Raz
się ludzie kłócą, raz wracają do siebie. Podobała mi się ściana z tyłu, tam była taka
rzeźba ....... Ogólnie było super. Raz ktoś przychodzi, raz odchodzi i to w sumie
jest niesamowite. Widać to wszędzie......
Zrozumiałęm, że oni tak naprawdę się nie
zdradzali, tylko sobie żartowali.
Krzysztof Grabowski
Spektakl nie był taki bardzo zły. Co prawda fabuła nie była
porywająca, a żarty nie najwyższych lotów, ale to było bardzo lekkie i czas
szybko minął.
GM
Sztuka pokazała jak bywa życiu, że są często zdrady i kłamstwa. A raczej
to, że nie warto kłamać, bo i tak prawda wyjdzie na jaw, pomimo tego, że prawda
boli.
Kiedy kłamstwo wychodzi na jaw, to człowiek czuje się zraniony i jest mu
bardzo przykro. Ta sztuka była prawdziwa – tak jak w życiu bywa. Ważne było dla
mnie zrozumienie sztuki.
Dziękuję panu Janowi Molickiemu za organizowanie wspólnych
wyjść, możliwość poznawania i spotykania się z aktorami Teatru trochę Innego, co wpływa korzystnie na
moje psychiczne samopoczucie. Dzięki tym wyjściom i spotkaniom stałam się
bardziej otwarta i weselsza.
Szałas Maria - ŚDS Tomaszkowice
Spektakl bardzo mi się podobał, aktorzy byli przyjemni,
Liszowska (w bieliźnie!) najbardziej zapisała się w mojej pamięci.
Rozwody, kłótnie, wyjaśnienia, pogodzenia…. takie jest życie
chociaż ja uważam, że nie powinno tak być. Powinien być spokój między ludźmi,
zgoda i zaufanie. Taka jest moja refleksja.
Sztuka była bardzo wesoła i zrozumiała i byłam bardzo
zadowolona, że miałam możliwość być na tym przedstawieniu. Dziękuję panu Molickiemu za
współpracę i zaproszenie.
Danuta Szlachta - ŚDS Tomaszkowice
Sztuka „KŁAMSTWO” mi się nie podobała. Czułem się jakbym
oglądał serial wenezuelski. Sceny, które śmieszyły innych mnie nie bawiły,
nudziłem się.
Rozwój wydarzeń był do przewidzenia. Ten spektakl był dla
mnie płytki, prosty, mało wartościowy, jak „SITCOM” . Ja za tego rodzaju
sztukami nie przepadam.
Marcin Stanak - ŚDS Tomaszkowice
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz