bez tytułu
(wprawka literacka ze słowem "Kraków")
Kraków
niesamowicie sprzyja gubieniu się wśród zakamarków nieznanych uliczek.
Jest w tym jednak coś naprawdę wyjątkowego – pomimo braku orientacji co
do swojego położenia, nie odczuwa się absolutnie żadnego strachu, a
jedynie fascynację nowo odkrytym miejscem.
P.
bez tytułu
Ja w ubiegłym tygodniu robiłem w robocie w rękawiczkach i w masce, i wszyscy mieli ubaw i zabawę, bo wyglądałem jak chirurg albo dentysta.
Marcin Kardacz
bez tytułu
W lutym zdarzyła się sytuacja:
Koleżanka przeczytała w klubie „Babicza” słowo z „Wariata i zakonnicy” Witkiewicza:
„rekon – wale – s – centa”
Kolega spytał: czy ona wali z centa?
Ja parsknąłem śmiechem, terapeutka wyrzuciła mnie za drzwi (pomyślała, że śmieję się, że koleżanka duka, czytając to słowo)
Wszyscy zara zapomnieli o wszystkim, zresztą wyrzuciła mnie tylko na chwilę, bo zara była przerwa śniadaniowa.
Wysłałem to koledze, Tomkowi Mikulskiemu sms-em – obraził się. Trwało to miesiąc i dopiero w tym tygodniu się pogodziliśmy.
A pani Alina Nowaczek ze wspólnoty „Bystrzaki” do dziś jest obrażona.
Morał jest taki: jak ludzie różnie reagują.
Kolega powiedział coś głupiego, z czego ja i aktorzy z Teatru trochę Innego się śmiejemy, terapeutka się zdenerwowała, a niektórzy ze wspólnoty „Bystrzaki” są do dziś obrażeni.
I chyba się jutro pogodzimy, albo dopiero po Wielkanocy.
Koleżanka przeczytała w klubie „Babicza” słowo z „Wariata i zakonnicy” Witkiewicza:
„rekon – wale – s – centa”
Kolega spytał: czy ona wali z centa?
Ja parsknąłem śmiechem, terapeutka wyrzuciła mnie za drzwi (pomyślała, że śmieję się, że koleżanka duka, czytając to słowo)
Wszyscy zara zapomnieli o wszystkim, zresztą wyrzuciła mnie tylko na chwilę, bo zara była przerwa śniadaniowa.
Wysłałem to koledze, Tomkowi Mikulskiemu sms-em – obraził się. Trwało to miesiąc i dopiero w tym tygodniu się pogodziliśmy.
A pani Alina Nowaczek ze wspólnoty „Bystrzaki” do dziś jest obrażona.
Morał jest taki: jak ludzie różnie reagują.
Kolega powiedział coś głupiego, z czego ja i aktorzy z Teatru trochę Innego się śmiejemy, terapeutka się zdenerwowała, a niektórzy ze wspólnoty „Bystrzaki” są do dziś obrażeni.
I chyba się jutro pogodzimy, albo dopiero po Wielkanocy.
Paweł Kudasiewicz
bez tytułu
Monika Arasimowicz mieszka w Krakowie, przy ulicy Juliusza Lea.
W
domu fajnie jest; chodzimy na spacery z pieskiem, który nazywa się
Nero. Sprzątam, gram na komputerze, robię jajecznicę. Wyrzucam śmieci,
chodzimy na zakupy.
Monika Arasimowicz
"Opowiadanie o nowym ośrodku"
W dniu 10 marca
2015 roku, o godzinie 15.00 odbyła się impreza pożegnalna w starym
ośrodku, który znajdował się przy ulicy Kolejowej 22, ze względu na
przeprowadzkę do nowego lokalu, który znajduje się przy ulicy Teligi 26
B. Ten nowy ośrodek znajduje się przy Spółdzielni Mieszkaniowej. W
następnym dniu po imprezie pożegnalnej w starym ośrodku odbyło się
pakowanie rzeczy do przeprowadzki. W następnym tygodniu po pakowaniu i
po remoncie nowego ośrodka, zaczęliśmy już uczęszczać do nowego lokalu i
odbyło się sprzątanie i przemeblowanie.
W tym nowym ośrodku znajduje
się dużo pracowni, na przykład takich jak: pracownia komputerowa,
ceramiczna, ogrodnicza i kuchnia. Oprócz pracowni znajdują się tu cztery
toalety.
Ireneusz Buchich de Divan
bez tytułu
(wprawka literacka ze słowem "dziewica")
Obudził się rano, już strasznie zmęczony.
po mszy niedzielnej był trochę wstawiony,
lecz na plebanii usiadł przy kominku
i wypił z kościelnym jeszcze po drinku.
A dzisiaj, w ranek poniedziałkowy,
próbuje powstrzymać ból starej głowy.
I wstając z łóżka, jeszcze w sutannie,
zaczyna zmierzać ku zbawczej wannie,
z gorącą wodą, co zmysły powraca.
Jednak na korytarzu prawie się przewraca
i w pustej butelce widzi swoje lica.
O Boże Święty i Maryjo Dziewico!
Trzeba mi było iść na bankiera,
a ja się głupi, pchałem do klera.......
G.