sobota, 27 czerwca 2015

Narodowy Stary Teatr - spektakl pt. "Kwestia techniki" - refleksje aktorów Teatru trochę Innego

Jak zwykle, wizyta w teatrze, wywołała różne refleksje i przemyślenia. Przeczytajcie, jak wspominają spektakl aktorzy Teatru trochę Innego:




"Niewiele zapamiętałam z tego przedstawienia, i nie bardzo kojarzę o czym to było. Pamiętam, że była taka scena przesuwania zastawek, które miały zamontowane magnesy. Te magnesy łączyły zastawki i aktorzy mogli je przestawiać w różne miejsca i zmieniać te połączenia.
W innej scenie, aktorzy otwarli duże okno i jeden z nich rozmawiał z przechodniami, którzy przechodzili ulicą. Namawiał ich, żeby weszli do środka na to przedstawienie."

  Katarzyna Stawarz






"Uważam, że to był bardzo dobry pomysł, żeby techniczni pokazali się na scenie. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak ważna jest ich rola, podczas każdego przedstawienia. Na tym spektaklu mogli wyjść z kulis i ze sceny opowiedzieć o sobie i swojej pracy." 

Monika Stanaszek




"Podobało mi się nawiązywanie kontaktu z publicznością. Techniczni, będąc na scenie, często zwracali się bezpośrednio do widzów, dzieląc się z nimi różnymi sprawami.
Zazdrościłam Monice [Monika Stanaszek z Teatru trochę Innego] odwagi, która zdecydowała się wejść na scenę i odebrać dzwoniący telefon. Prowadziła rozmowę z kimś ukrytym za kulisami i przekazywała usłyszane informacje całej publiczności.
Zaciekawiło mnie jak reagowali przechodnie, zagadywani przez jednego z aktorów. Byli zaskoczeni sytuacją i nie bardzo wiedzieli jak mają się zachować.
Zapamiętałam też scenę wyświetlaną na telebimie, w której towarzyszyliśmy ekipie technicznej jadącej na Scenę Kameralną znajdującą się na ulicy Starowiślnej. Był to ciekawy pomysł.
Zwróciłam też uwagę na to, że kiedy w jednej ze scen, techniczni opowiadali o bardzo dramatycznych wydarzeniach związanych z obsługą techniczną różnych spektakli, publiczność się śmiała. (czarny humor)"

R





"Zapamiętałem, że dzwonił telefon, który wjechał na scenę. Długo go nikt nie odbierał, aż w końcu odebrała go Monika z naszego Teatru. Podobała mi się zabawa filmowa z palcami i jak mówili o tym z czego się składa ubranie maszynisty w teatrze. Było to bardzo śmieszne. Cały spektakl bardzo mi się podobał i jestem zadowolony, że na nim byłem."



Ireneusz Buchich de Divan





 "Na początku na scenę, w stronę publiczności wjechał telefon na samochodziku. Monika [Monika Stanaszek z Teatru trochę Innego], która była z nami na widowni, odebrała ten telefon i rozmawiała z kimś. Okazało się, że to dzwonią aktorzy, którzy mieli grać to przedstawienie. Mówili, że się wstydzą wejść na scenę i Monika przekazała to wszystko całej publiczności.
Spektakl był dla mnie bardzo śmieszny. Na przykład kiedy aktor - maszynista przewracał się na materacu i wykonywał różne akrobacje. Muszę powiedzieć, że maszynista był bardzo sprawny.
W spektaklu chodziło o to, żeby przekazać publiczności, o co chodzi w teatrze, jak działa technika. Na scenę wjeżdża mechaniczna zabawka, ekrany się przesuwają w rytm muzyki. Skojarzyło mi się to metrem; kilka wagonów przesuwa się jednym rzędzie, jakby były sterowane joystickiem. Ale tak naprawdę sterowali nimi sami maszyniści.
Polecam każdemu, bo warto zobaczyć świat od strony kulis, od wewnątrz, tak jak widzą go technicy."

Tomasz Buczko






"Jak na początku dzwonił telefon na scenie i Monika [Monika Stanaszek z Teatru trochę Innego] go odebrała to pomyślałem, że to jest jej telefon. (zastanawiałem się skąd znali numer do niej).
Najbardziej podobał mi się aktor gaduła, który ciągle dużo mówił.
Podobały mi się sceny z prawdziwym aktorem. Jak go znieśli ze sceny, chociaż on nie chciał zejść. Uczono go też, jak technicznie przestawiać zastawki, a on ciągle źle to robił.
Zauważyłem też, że światło zmieniało się na zastawkach, na różne kolory, jak na koncercie Jean Michela Jarre.
Była też scena w której aktor pokazywał publiczności, w co jest ubrany każdy maszynista i rozebrał się wtedy do spodenek."




Paweł Kudasiewicz








"Podobała mi się scena, w której aktorzy rozmawiali z przechodniami oraz ta, w której prezentowane były na wybiegu, ubrania techników. Było wtedy dużo śmiesznych momentów." 



Gabriel Molicki



sobota, 20 czerwca 2015

Narodowy Stary Teatr - spektakl pt. "Kwestia techniki" - refleksje uczestników ŚDS Tomaszkowice

Tradycyjnie, wspólnie z nami, udział w teatralnych wyprawach biorą także uczestnicy z ŚDS w Tomaszkowicach. Publikujemy garść ich refleksji z wizyty w Starym Teatrze.



 
"Spektakl był inny niż wszystkie, które do tej pory zobaczyłam. Było pokazane jak przygotowuje spektakl obsługa techniczna i jak ogromną funkcję pełnią technicy. Gra aktorów była spontaniczna, naturalna i dynamiczna. Najbardziej utkwiła mi w głowie scena przemieszczania ruchomych ścian."
                
B. K.




"Najbardziej w spektaklu podobali mi się aktorzy."





 Sylwia Marosz






 
"Ta sztuka była rozrywkowa. Ruchy występujących mężczyzn były odpowiednie do muzyki. Rozbawiło mnie jak aktorzy przedstawiali jak wygląda sylwetka, ubiór maszynisty oraz jak przepraszali, że nie są prawdziwymi aktorami. Jak aktor przez okno zapraszał przechodniów na sztukę. To była sztuka inna niż te, które dotychczas widziałem."
                                 
Krzysztof  Piekarski

 


"Sztuka była inna, zaskakująca, oryginalna. Najlepszą sceną w tym spektaklu był motyw z taksówką. Zaczepianie z okna przechodniów przez aktora wywołało moje zdziwienie i zaskoczenie, bo w żadnej sztuce, którą widziałem nie było takiej sceny. Zaskoczyło mnie , że ktoś z widowni odebrał długo dzwoniący telefon. Po obejrzeniu sztuki dostrzegłem, jak ważną role pełnią technicy przy przygotowaniu przedstawienia."
                 

 Marcin Stanak




"Ze spektaklu zapamiętałem jak na początku dzwonił telefon, było ciemno, Pani ze Stowarzyszenia Skrzydła odebrała ten telefon. Pamiętam ruchome ściany, scenę z taksówką jak mężczyźni jechali w pośpiechu do studia, śmiesznie sobie gadali. Sztuka była luzacka. Prawdziwy aktor, który wszedł na scenę nie nauczył się obsługi ruchomych ścian."


Krzysztof Gołąbek





sobota, 13 czerwca 2015

Nasza kolejna wizyta w teatrze - Narodowy Stary Teatr - spektakl pt. "Kwestia techniki"

Tym razem Stary Teatr zaproponował widzom zaskakującą zamianę ról. Na scenie pojawili się maszyniści i technicy, na co dzień ukryci w kulisach i maszynowniach, a ich asystentem został zawodowy aktor. O niebo lepiej poradzili sobie w tej sytuacji ci pierwsi. W sposób szczery i bezpretensjonalny, odkryli przed widzami swoje pragnienia i wrażliwe dusze. Siedząc na widowni, przekonałem się, że są to ludzie z dużym poczuciem humoru i zdrowym dystansem do samych siebie. Nie są bezdusznymi trybikami ustawiający dekoracje, światła i dźwięk. Chcą, aby choć raz wyjść z cienia, pokazać siebie, swoje talenty i kunszt. Trzeba przyznać, że wykorzystali znakomicie swoje "5 minut". Podziwiałem precyzyjny taniec z zastawkami, rozmowę dłoni, czy pokaz sprawności, jakiej wymagało ustawienie dwóch dekoracji, do dwóch różnych spektakli, granych w dwóch różnych miejscach. Myślę, że nie muszą się martwić o to, czy uda się im stworzyć scenariusz do sztuki, którą by mogli zagrać. Zagrali siebie samych, i to okazało się najlepszym rozwiązaniem.
A aktor?…. no cóż… nie bardzo udało mu się wyjść z roli gwiazdy scenicznej. Poklepując protekcjonalnie po plecach głównych bohaterów tego wieczoru, puszczał oko do widowni, że tak naprawdę, to tylko taki żart i jutro wszystko wróci do normy. Ja, w każdym razie potraktowałem tę historię całkiem poważnie…

W kolejnym poście ocenią spektakl aktorzy Teatru trochę Innego oraz nasi partnerzy z ośrodka w Tomaszkowicach. 


 

"Kwestia techniki" - fot. arch. Starego Teatru

"Kwestia techniki" - fot. arch. Starego Teatru
"Kwestia techniki" - fot. arch. Starego Teatru


"Kwestia techniki" - fot. arch. Starego Teatru